Poetom Jestem!

Sztuka Słowa

Ogłoszenie


#1 2010-07-24 16:56:54

 Michalius

Pisarz-Poeta Fantastyki

28815704
Call me!
Skąd: Chorzów
Zarejestrowany: 2010-07-22
Posty: 10
Punktów :   

Żniwiarze

Sequel Magicznego Pudełka
Nie jest jeszcze skończony ale będę edytował wątek gdy coś dopiszę.

Rok później po wydarzeniach w mieście Nonthal...

Miasto Jerome.
Wielka rezydencja na wzgórzu.

W głównym holu rozbiegł się dźwięk dzwonków. A z pierwszego piętra zaczeły się zbierać właściciele.
- Witam panów, śniadanie gotowe. Czy mam obudzić panią... - przemówił do nich ich lokaj.
- Nie trzeba! niech jeszcze sobie pośpi.
- Dobrze, czy panowie rzyczą sobie jeszcze czegoś?
- Nie, dziękujemy Estorze.
Lokaj ukłonił się i wrócił do swoich obowiązków.
- To co? czekamy na niego czy idziemy jeść?
- Stanowczo idziemy jeść!
- I to mi się podoba!
Kilka minut później lokaj spotyka następnego właściciela przybytku.
- Witam pana. Pańscy przyjaciele już poszli do stołówki, czy zamierza pan do nich dołączyć?
- Tak, właśnie się tam wybieram... a gdzie jest. - lokaj mu przerywa.
- Jeszcze śpi.
- Więc obudź ją. Pewnie nie lubi odgrzewanego jedzenia.
- Tak proszę pana.
Gdy właściciel przybył do stołówki zastał tam swoich dwóch przyjaciół.
- No co tak długo?
- Właśnie! już myślałem że umarłeś we śnie!
- Estor mnie zatrzymał. A tak poza tym dzień dobry.
- Oj! jak może być zły! popatrz tylko ile tu pięknych złotych rzeźb z naszymi podobiznami!
Nagle do stołówki wchodzi młoda elfka.
- Witam! Origrin, Ozzis, Michalius...
- Siadaj Maerdaew! kucharz przygotował wyśmienite śniadanie! - krzyczy Ozzis
- Już idę!
- Pięknie jest żyć jak król! - krzyczy Origrin podnąsząc widelec w górę
- No, dobrze że miałam bogatego przyjaciela który interesował się takimi rzeczami. - mówi Maerdaew.
- A jak! 100,000 sztuk złota za złotą laskę? Ha! - Krzyczy Origrin
- A za resztę dostaliśmy 234,000 sztuk złota. - mówi Ozzis
- A to wszystko dzięki Michaliusowi! - krzyczy Maerdaew.
Michalius się kłania i po chwili siada do stołu.
- Co dzisiaj? - pyta się Michalius
- Mięso z młodego Skaga.
- Nieźle...
Z kuchni wychodzi kucharz z wielką srebrną tacą i podaję talerzę z mięsem i rozdaje sztućce.
- Mam nadzieję że będzie smakować. - mówi kucharz
- My też, dziękujemy.
Kucharz odchodzi a Origrin zaczął jeść jako pierwszy.
- Rewelacja! musicie spróbować - bełkocze Origrin przeżuwając mięso.
- Nie gadaj z pełnymi ustami świnio! - Ozzis śmieje się
- Co?!
- Nico! przestań żreć i mówić jednocześnie!
- Ja ci dam! - Origrinowi wylatują resztki jedzenia z ust.
- Ja chyba zjem u siebie. - mówi Maerdaew po czym wstaje i wychodzi.
- Ja tak samo - powiedział Michalius poczym też wstał i wyszedł zostawiając Origrina i Ozzisa samych w jadalni.
- Idziesz potem na salę treningową? - pyta się Maerdaew Michaliusa.
- Mogę iść, już dawno nie ćwiczyłem swoich zdolności magicznych... boje się że zabijanie wyszło mi wprawy.
- Aha...
Z jadalni słychać odgłosy walki i obraźliwe obelgi.
- Powinniśmy ich rozdzielić? - pyta się Maerdaew
- Niech mają trochę ruchu - odpowiada Michalius.

- Ty beczko gnoju!
- Zawszony Elf!
Ozzis rzuca się na Origrina powalając go na ziemie.
- Spieprzaj! - Origrin odpycha Ozzisa
- No chodź kurduplu! - krzyczy Ozzis.
- Już idę! zaraz utnę ci te odstające uszy!
Ozzis i Origrin walczyli tak z kilkanaście minut, lecz gdy się zmęczyli usiedli obok siebie.
- Zmęczyłem się - mówi Origrin ciężko dysząc
- Ja też - odpowiada Ozzis.
- Później dokończymy?
- Dobra... ale muszę złapać oddech...

Tuż w podziemi gdzie znajdowała się Sala treningowa, Maerdaew ćwiczyła celność strzelania z łuku a Michalius nad nowymi zaklęciami.
- Właśnie... nie opowiadałeś o swoim dzieciństwie Michalius.
- A ty o swoim...
- No też fakt...
Przez chwilę była cisza.
- No więc?
- no więc co?
- Opowiesz mi?
- Wychowałem się w pewnym małym mieście mój ojciec był magiem, nienawidziłem go, miałem rygorystyczne warunki życia i uciekłem, ojciec mnie ścigał ale upozorowałem swoją śmierć i mam spokój.
- A ty chcesz usłyszeć o moim dziećiństwie?
- Nie...
- Nigdy się nie zmienisz co?
Michalius na chwilę zaprzestaję treningu, patrzy na Maerdaew i uśmiecha się.
- Nie.
Do sali wchodzi Estor:
- Przepraszam list do pana - Estor podaje list Michaliusowi.
- Dzięki.
Michalius otwiera list i zaczyna czytać:

SPOTKAJMY SIĘ W KARCZMIE OBOK DOKÓW O GODZINIE 13.30
I NIE SPÓŹNIJ SIĘ, NIE LUBIĘ TEGO.

- Kto go napisał? - pyta się Maerdaew
- Nie wiem...
- Chcesz tam iść?
- A czemu nie?
- Jak chcesz, jak dla mnie to może być podstęp.
- Jest dopiero 10.16 jeszcze mam 3 godziny. Zobaczę co tam u chłopaków.
- dobra myśl... ciekawe czy jeszcze żyją?...
Maerdaew napięła łuk i przygotowywała się do strzału.
Gdy w końcu posłała strzałę w kierunku tarczy Michalius użył zaklęcia telekinezy i zmienił tor lotu strzały tak że trafiła w ścianę.
- Co jest?!
- Musisz więcej potrenować!
- Ty to zrobiłeś!
Michalius bez słowa wyszedł z Sali treningowej i zmierzał w stronę jadalni.
- Hej Michalius! - krzyczy Ozzis z piętra.
- Co?
- Dostałem list!
- No i?!
- Parę napalonych lasek chcę się spotkać! zainteresowany?!
- Nie dzięki! już mam co robić.
- Jak wolisz! więcej do mnie!
- Gdzie jest Origrin?!
- Chleje!
- Znowu?!
- Znowu!
- Idę zobaczyć co z nim.
Michalius otwiera drzwi jadalni i widzi Origrina z wielkim kuflem piwa w ręku.
- Witaj! łyka? - Origrin wyciąga ręke z kuflem w stronę Michaliusa.
- Nie dzięki... - Michalius przypatruje się zniszczonym stołom i po rozrzucanym jedzeniem wokół.
Ale żeście tu zrobili burdel...
- Od czego mamy służbę?!
- Następnym razem na sali treningowej rozwiązujcie sprawy.
- Nie no dobra, nie ma sprawy!

Michalius wyszedł tylnymi drzwiami jadalni na balkon i spogląda na miasto które się rozciąga od doków aż po same wzgórza na północy.

Michaliusowi i innym zajeło ponad 3 miesiące żeby się ustatkować w najdroższej rezydencji, przez ten czas prawie każdy z miasta słyszał o nowych przybyszach zamieszkujących rezydencję.
Krążyły plotki że sam Mefistofeles dał im te bogactwo i inne przesądy.
Michalius rzadko przebywał w mieście, odkąd zamieszkał w rezydencji był w mieście tylko 2 razy.

- Czy będzie się pan gdzieś wybierał? - pyta się Estor który stoi za Michaliusem
- Za nie długo... i przy okazji nie zakradaj się tak więcej.
- Tak proszę pana. Czy mam kazać wyczyścić pańską maskę i przygotować płaszcz?
- Tak zrób.
Gdy Estor poszedł Michalius zauważył że do portu przybył nowy statek, bardzo bogato ozdobiony z niebieskimi żaglami.

- Chyba ktoś ważny przybył do miasta... przynajmniej zobaczę kto.

Michalius wchodzi do rezydencji i przygląda sie posągom które przedstawiały Ozzisa, Origrina, Maerdaew i Michaliusa.

- No trzeba przyznać! zajebiste są! - krzyczy Ozzis z końca pokoju.
- A ty co taki odpicowany? - pyta się Michalius widząc Ozzisa w eleganckim płaszczu z złotym naszyjnikiem i pierścieniami.
- Nie pamiętasz? laski napisały list że chcą się spotkać na osobności!
- Cóż... życzę szczęścia.
- Dzięki, ale nie potrzebuję! mam siebie! - krzyczy Ozzis wychodząc z rezydencji śmiejąc się.

Gdy dochodziła godzina 13.10 Michalius zbierał się do opuszczenia rezydencji.
- Proszę pana. pański płaszcz i maska. - mówi Estor do Michaliusa po czym podaje mu płaszcz i maskę.
- Dziękuję Estorze. możesz już iść.
Michalius wychodzi z rezydencji i ogląda drzewa które są porozsiewane wzdłuż białych schodów w dół aż do samej bramy.
Po kilkunastu minutach Michalius był już w mieście od karczmy dzieliło go tylko parę ulic.
Przechodził obok targu ciągle zaczepiany z ofertami i przez główną ulicę.
Gdy wkońcu doszedł do doków zobaczył karczmę ,,Pod puchatym Drzewem''
- To tutaj... trochę za bardzo się pośpieszyłem zostało jeszcze 10 minut.
Michalius wchodzi do karczmy i wszyscy siedzący przy stołach zaczęli się przypatrywać osobie w ciemnym płaszczu z kapturem i maską.
Michalius nie zwracając uwagi podszedł do baru i zamówił Alee.
Nagle do Michalius się przysiada dziewczyna w skórzanym płaszczu i chustą na twarzy.
- Witaj! dziękuję że przyszedłeś.
- Kim jesteś?
Dziewczyna odwraca się do Michalius i odsłania twarz.
- To ja Nina! pamiętasz mnie?
- Nina, tak pamiętam. Co cię tu sprowadza?
- Po tym jak dałeś mi ten relikt postanowiłam zacząć wszystko od nowa.
Sprzedałam relikt i tyle miałam pieniędzy że musiałam coś z nimi zrobić.
Kupiłam dom rodzinie a sama pobierałam nauki od różnych ludzi by nauczyli mnie jak być najemniczką.
- I co? nauczyłaś się czegoś?
- Bardzo dużo! a wraz ze mną jest moja siostra!
- Siostra?
- Tak, jest tam - Nina wskazuje palcem na dziewczynę stojącą obok pokoji do wynajęcia.
- Rita! chodź tutaj!
Rita podchodzi do baru odkłada łuk i kołczan na bok i siada się obok Niny.
- Oto moja młodsza siostra Rita, chcemy być poszukiwaczkami przygód.
- Fajnie, ale co ja mam z tym związanego?
- Hmmmm raczej nic... Przybyłyśmy do miasta i pomyślałam że będe mogła ci podziękować.
- Skąd wiedziałaś gdzie jestem?
- Nie wiedziałam... przeczuwałam ze ktoś kto miał tyle artefaktów to będzie miał dużo pieniędzy. A co z tym idzie wspaniały dom.
- A jak by przyszedł ktoś inny?
- To bym się nie pojawiła.
Nagle na ulicach było słychać okrzyki i zbierający się tłum wokół karczmy.
- Co tam się dzieje? - pyta się Rita.
- Nie wiem. Chodźmy zobaczyć! - odpowiada Nina.
Michalius, Nina i jej siostra wychodzą przed karczmę i widzą gwardię strażników i osobę pomiędzy nimi odzianą w elegancką niebieską szatę. A po drugiej stronę dostrzegł Ozzisa na balkonie w towarzystwie dwóch elfek.
- Hej! Michalius! tutaj! - krzyczy Ozzis mahając ręką.
- Nie wiem! - odpowiada Michalius
- No bo zanosi się na niezłą impre! - krzyczy Ozzis
- No tak! dziś do miasta przybył Uriel Jerome! - mówi Nina
- Kim on jest? - pyta się Michalius.
- Wnukiem Darisa Jerome, założyciela miasta.

Uriel przechodził obok karczmy ściskał dłonie obywatelom. W tłumie dostrzegł Michaliusa, Ninę i Ritę i podawał dłoń.
Nina podała dłoń Rita tak samo ale Uriel się wycofał przy Michaliusie i poszedł dalej.
Gdy odwrócił wzrok w kierunku następnych przechodniów zaczął tracić równowagę i po chwili upadł na ziemię.
Tłum wpadł w panikę chaos, wszyscy zaczęli uciekać i krzyczeć, przez krótkie chwile szło dostrzec Uriela leżącego na ziemi i stojącą obok niego gwardią.
Z jego dłoni wydobywała się ciemna maź podobna do krwi lecz bardziej połyskliwa.
i Wtedy Michalius dostrzegł nieciekającą postać w ciemnym płaszczu po jednym z dachów.
Michalius już widział tego człowieka, i był to ten kto go otruł w karczmie.
- Ozzis za nim! - krzyczy Michalius
- Co?! - Ozzis zdezorientowany widzi jak Michalius wskazuje palcem na postać w ciemnym płaszczu.
- Mam go gonić?!
Michalius nie mógł dłużej czekać na Ozzisa więc krzyknął.
- Pogadamy później Nina! mam coś do załatwienia!
Michalius wskoczył na jedną z drabin i zaczął się wspinać.
- No drogie panie chyba kolega chcę żebym mu pomógł
Ozzis zeskakuje z balkonu i chwyta się materiału który zwisał pod balkonem.
- ty tam! stój! - krzyczy Michalius do postaci w ciemnym płaszczu.
Postać na chwilę się odwraca lecz nie wystarczająco żeby było można dostrzec twarz, i znowu biegnie i przeskakuje na drugi dach.
- Ozzis szybciej!
- No biegnę, biegnę!
Michalius i Ozzis przeskakiwali pomiędzy dachami coraz bardziej zbliżając się do uciekającej postaci.
- Ozzis! rozdzielmy się!
- Dobra!
Ozzis zszedł na prawą stronę i gdy zbiżał się do końca dachu zauważył sznur który służył do wieszania prania, który była przyczepiony do obu budynków.
Ozzis skoczył z dachu chwytając się sznura jednocześnie urywając go i spadając w dół.
- O żesz kurwa! - Ozzis spadał w dół lecz sznur się zaczepił o rynnę budynku przez co Ozzis leciał wprost na ścianę budynku.
- O nieeee! bez takich!- Ozzis puścił się sznura wlatując do jednego z okien poniżej.
Gdy Ozzis wylądował w mieszkaniu nie przerwał biegu i omijał elfów zamieszkujących mieszkanie.
- Przepraszam! przepraszam! - Ozzis wyskoczył przez drugie okno na końcu mieszkania i chwycił się rynny po której się wspiął.

Ozzis zauważył że trochę wyprzedził Michaliusa i uciekającą postać.
Michalius zobaczył że Ozzis był już przed nim ale żeby złapać postać musiał on zwrócić się w prawo.
Więc gdy Postać uciekała, Michalius wyciągnął swój miecz i rzucił go przed siebie trafiając w komin który był przed postacią.
Postać na widok wbitego ostrza przed jego twarzą zwrócił sięw prawo gdzie Ozzis skrywał się za jednym z kominów.
Gdy postać zbliżała się do komina za którym był Ozzis Michalius krzyknął:
- Ozzis! teraz!
Ozzis wyszedł zza komina i uderzył pięścią postać powalając ją na ziemie.
- Dobra robota! - Michalius wyciąga miecz z komina i idzie w stronę Ozzisa
- Co teraz?
- Zobaczymy kto to.
Michalius odsłania kaptur i widzi bardzo starego półelfa.
- Keelar'h shak til gaan! - pół elf krzyczy.
- Co on powiedział?
- Nie wiem.
Michalius przytyka ostrze do gardła pół elfowi i krzyczy.
- Kto cię nasłał!?
Półelf odkrywa ramię i na ręcę widać bliznę w kształcie kosy.
- Zni wir'z ! - krzyczy półelf.
- Ozzis widziałeś już tą bliznę? - pyta się Michalius
- Ehhh nie. wtedy jak mi opowiadałeś o takiej bliźnie to myślałem że to Mroczne Bractwo, ale takie znamie widzę pierwszy raz.
- Zni wir'z keelar'h bot ou! - ponownie krzyczy
- Po jakiemu on gada?! - pyta się Ozzis.
- Nie wiem ale Zni wir'z brzmi jak żniwiarz w starym elfickim.
Gdy Michalius i Ozzis rozmawiali półelf szybko sięgnął do swojej kieszeni i wyciągnął mała buteleczkę.
- Hej ty co robisz?! - Ozzis krzyczy do półelfa
Pół elf wypija zawartość butelki i zaczyna się krztusić jednocześnie mając uśmiech na twarzy.
- Wypił truciznę! N'wah! - Michalius krzyczy.
- Co teraz z nim zrobimy?
- zostawimy go tutaj. Chodźmy stąd zanim strażnicy nas tu zobaczą.
- Dobra!

Gdy Michalius i Ozzis odwrócili się zauważyli dym na wzgórzu, gdzie mieściła się ich rezydencja.
- Co do cholery?! - krzyczy Ozzis
- Coś się stało, szybko!
Michalius i Ozzis biegli do rezydenci ile sił w nogach gdy po pewnym czasie byli już nieopodal rezydenci zauważyli całą gwardię strażników rzucających pochodniami i próbujących dostać się do palącej się rezydencji.
- Co oni robią?! - krzyczy Michalius
- Nie wiem! musimy iść po Origrina i po Maerdaew! - odpowiada Ozzis
Michalius i Ozzis przekradali się obok strażników na tyły rezydencji.
- Idź dalej Michalius! ja wejdę przez okno.
Michalius wbiega do rezydencji tylnimi drzwiami i widzi że strażnicy zdążyli już wejść.
Michalius ukrył się za posągiem Origrina i zobaczył Ozzisa stojącego na balkonie i wskazującego że strażnicy nadchodzą.
Ozzis wycofał się i widocznie próbował dostać się do sali treningowej gdzie znajdywała się ich broń.
Gdy strażnicy byli w pobliży posągu Michalius usłyszał fragment rozmowy:
- Nieźle się urządzili ci złoczyńcy.
- Nie na długo, wkrótce zawisną za zabicie Uriela Jerome.
- Podobno to oni też stoją za zniszczeniami w mieście Nonthal.
- Tylko gdzie oni są?...
- Jeden jest tu - mówi Michalius po czym wyskakuje zza posągu i uderza pięścią jednego z strażników a drugiemu skręcił kark.
- Stój! jesteś aresztowany! - krzyczy jeden z strażników który trzymał kuszę przy głowie Michaliusa
Michalius powoli podnosi ramiona do góry i podchodzi do niego strażnik.
- A więc jednego już mamy!
Nagle strażnik który trzymał kuszę upadł na ziemię a w jego plecach była strzała.
Michalius szybko podniósł kuszę i strzelił z niej prosto w serce strażnika stojącego obok.
- Michalius! trzymaj! - Krzyknęła Maerdaew rzucając miecz Michaliusowi.
- A gdzie Origrin?!
- Nie wiem!
Nagle na ziemię upadł kawałek sufitu torując drogę do Maerdaew.
- biegnij do jadalni! tam jest balkon!
- Dobra!
Maerdaew uciekła w stronę jadalni a Michalius zmierzał w stronę sali treningowej.
- Gdzie jest Ozzis i Origrin?! - myśli sobie Michalius.
Gdy Michalius dochodził do sali treningowej zobaczył przez okno że strażnicy sprowadzili łuczników.
- Co to ma być?! zaraz tu sprowadzą jeszcze armie! - Michalius sobie pomyślał biegnąc do sli treningowej.
Michalius zbiega po schodach i widzi Ozzisa próbującego podnieść wielką belkę pod która był Origrin.
- Dawaj, Dawaj Mroczny Elfie! pokaż na co cię stać! - krzyczy Origrin spod belki.
- Zaraz cię tu zostawię na dobre! - krzyczy Ozzis
Michalius podbiega do Ozzisa i próbuje podnieść belkę wraz z Ozzisem.
- Gdzie byłeś?! spotkałeś Maerdaew?! - pyta się Ozzis
- Maerdaew uciekła balkonem, a ja spotkałem paru strażników.
- Hej! może się skupicie na mnie!? - krzyczy Origrin
Michalius i Ozzis podnieśli wystarczająco belkę by Origrin mógł wyjść spod niej.
- Trzymasz się? - pyta się Michalius
- Tak.
Do sali treningowej weszli łucznicy i zaczęli mierzyć w stronę Michaliusa
- Tędy! - krzyczy Origrin podnosząc swój młot
- Gdzie?! - pyta się Ozzis
Origrin rozbija boczną ścianę swoim młotem i przechodzi przez nią.
- A tu... - mówi Ozzis.
- Do środka! - krzyczy Origrin
Gdy wbiegali do pomieszczenia obok łucznicy zaczęli strzelać, i jedna ze strzał trafiła Michaliusa w ramię.
- Ahhh! niech to szlak! - krzyczy Michalius upadając na ziemię.
- Origrin! rozwal tą ścianę! - krzyczy Ozzis
Origrin uderzył młotem we wskazane miejsce przez Ozzisa przez co cała ścianą się osunęła wraz z sufitem zagradzając drogę od łuczników.
- Nic ci nie jest!? - pyta się Origrin Michaliusa
- Nie... nic - Michalius łamię strzale i wyciąga z ramienia.
- Wstawaj! przy takich zniszczeniach nasz domek zaraz trafi szlak! - krzyczy Ozzis
Michalius powoli wstaję i trzymając się za ramię ucieka wraz z Ozzisem i Origrinem do tylniego wyjścia.
- Czego oni chcą?! - pyta się Origrin
- Myśla że my stoimy za zabójstwem Uriela Jerome...
- kogo?!
- Potem wyjaśnimy!
Gdy dochodzili do tylnich drzwi zastali w nich grupkę strażników.
- Ja się nimi zajmę! - krzyczy Origrin
- Zaraz co ty...
Origrin ruszył w stronę strażników i wymachując swoim młotem utorował drogę dzięki której Michalius i Ozzis mogli bezpiecznie uciec.
- Jazda! - krzyczy Origrin
- Co z tobą!?
- Zaraz do was dołącze.
Michalius i Ozzis minęli Origrina i zmierzali w stronę wzgórz.
Po drodzę napotkali łuczników którzy strzelali z wnętrza rezydencji.
- Weź coś z tym zrób! - krzyczy Ozzis do Michaliusa.
Michalius tworzy małą czarną tarczę cieni która pochłaniała wszystkie napotkane przedmioty.
- Dobrze! i o to chodziło!
Gdy dochodzili do małej przełęczy zauważyli martwe ciało Estora z powbijanymi strzałami w plecach.
- Cholera!
- Gdzie Origrin?!
Michalius i Ozzis spoglądają na Origrina i krzyczą:
- Origrin! szybko chodź tu!
Origrin powoli się wycofywał aż w końcu zaczął biec w stronę Michaliusa i Ozzisa.
- Szybko! - krzyczy Ozzis patrząc na Łuczników celujących do Origrina.
- Strzelać! - krzyczy dowódca łuczników.
Gdy łucznicy wykonali rozkaz jedna ze strzał trafiła Origrina w nogę powalając go na ziemię.
- Ah kurwa! - krzyczy Origrin
- Brać go żywcem! - krzyczy dowódca
Wszyscy zaczęli rzucać siatki na Origrina by nie mógł ucieć.
- Nie! - Ozzis wysuwa się do przodu by uratować Origrina lecz Michalius chwycił go za rękę.
- Nie uratujesz go! musimy uciekać nie mamy szans.
- Ale?!
- Wezmą go do wiezienia! uratujemy go jeszcze. Ale najpierw musimy odnaleść Maerdaew!
- Żebyś miał racje...
Michalius i Ozzis uciekli do przełęczy a Origrin zorientował się że w strzałach był środek nasenny.
Zaczął słabnąć i opadać z sił, w tym czasie Michalius odczuwał to samo i po chwili upadł na ziemię.
- Co jest?! Michalius? Michalius!?

- Już drugi raz! już drugi raz cię musieli otruć co?!
Ahhhhhh...
Ozzis zaczął ciągnąć Michaliusa za ubranie szukając jakiegoś bezpiecznego miejsca gdzie by mógł się schować przez strażnikami.

Maerdaew się obudziła na zboczu góry...
- Co jest? ała... - Maerdaew chwyta się za głowę i czuje wielki guz.
Bosko... więc gdzie jestem? - Maerdaew rozgląda się dookoła i widzi rezydencje w gruzach.
Świetnie! co ja teraz zrobię? - Maerdaew podchodzi do skarpy i widzi jak strażnicy niosą Origrina do powozu.
Origrin?! zaraz.. to gdzie jest Michalius i Ozzis?
Maerdaew znowu spogląda na rezydencje.
- Muszę się tam jakoś dostać, tylko jak?
Maerdaew rozglądała się przez dłuższy czas i zauważyła gruzy po których by szło wejść.
- Może tędy jakoś wejdę do góry.
Gdy Maerdaew weszła na górę zastała całą rezydencję w ruinach a służbę zabitą lub przygnieciągną gruzami.
- Bogini... co tu się stało?
Maerdaew przechodząc przez rezydencję spoglądałą na martwe ciała swojej służby i zniszczone posągi.
- Mam nadzieję żę Michalius'owi i Ozzis'owi nic się nie stało...
Maerdaew doszła na miejsce gdzie Michalius i Ozzis rozstali się z Origrinem, na ziemi były widoczne ślady osób zmierzających w stronę gór.
- No tak... jeśli uciekli w góry to chyba dlatego żeby mi zrobić na złość...
Ahhh ale co z Origrinem?
Michalius i Ozzis dadzą se chyba radę we dwóch... więc lepiej będzie jak pomogę Origrinowi.

Maerdaew patrzy na wielkie więzienie do którego zabierają Origrina.
- Trudno będzie się tam dostać. Ale muszę spróbować.
Maerdaew schodzi schodami w dół miasta i gdy była po bramą zauważyła dwie postacie kręcące się w pobliżu.
- To pewnie strażnicy... muszę uważać.
Maerdaew skradała się pomiędzy drzewami i gdy znalazła odpowiednie miejsce do skrycia się, wyciągła swój łuk i mierzyła w stronę z której mają wyjść strażnicy.
- No dalej... chodźcie.
Gdy była gotowa do strzału zauważyła że to nie strażnicy, tylko dwie dziewczyny rozglądające się dookoła.
Maerdaew wychyliła się zza drzewa i krzyknęła:
- A wy czego tutaj szukacie!?
Jedna z dziewczyn odwróciła się i chciała sięgnąć po swój łuk który miała na plecach.
- Nie radzę! - mówi Maerdaew napinając luk.
Kim jesteście i co tu robicie?
- Nazywam się Nina... a to moja siostra Rita... jesteśmy znajomymi Michaliusa.
- Jesteś tą z Nonthal?
- Tak pani...
- Co tu robicie?
- Spotkałyśmy się z Michaliusem nie dawno, następnie Daris został zamordowany a Michalius gdzieś nagle uciekł. Potem zobaczyłam że wasza rezydencja legła w gruzach.
- Myślą że to my go zabiliśmy?
- Nie wiem... ale na to wygląda... A gdzie jest Michalius i reszta?
- Michalius i Ozzis uciekli a Origrin został pojmany i pewnie wyląduje w więzieniu.
- Więc co zamierzasz zrobić?
- Nie wiem, myślę że lepiej by było wyciągnąć Origrina z więzienia.
Nina przez chwilę umilkła aż po chwili krzyknęła:
- Wiem! mam przyjaciela w więzieniu pomoże nam się tam dostać.
- Co masz na myśli mówiąc ,,my''?
- Dzięki Michalius'owi mogłam odbudować dom i to z nadwyżką pieniędzy, przynajmniej odwdzięczę się pomagając jego przyjaciółce.
- Aha...
- Więc jak?
- Dobrze, no to chyba mamy plan, kiedy się spotkasz z tym swoim przyjacielem?
- Jutro wieczorem powinno być wszystko załatwione. Narzazie chodźmy do karczmy tam omówimy szczegóły.

Origrin budzi się w powozie przywiązany łańcuchami do podłoża i pilnującymi go strażnikami po bokach.\
- Co jest do cholery?! - Origrin próbuje się oswobodzić z łańcuchów lecz bez skutku.
- Nie wysilaj się krasnoludzie, jeszcze sobie coś zrobisz - Powiedział jeden z strażników który po chwili się zaśmiał.
- Jak się wydostanę to ci zgniotę łeb! - krzyczy Origrin spluwając na twarz strażnikowi.
- Ty mały! - Strażnik chciał uderzyć pięścią Origrina lecz zatrzymał go głos kapitana siedzącego z przodu.
- Nie! jeszcze nie!
- Ale...
- Śmiesz kwestionować moje rozkazy?
- Nie... oczywiście że nie...
- No to siadaj i siedź cicho.
- Właśnie! tacy jak ty nie powinni mieć prawa głosu! - śmieje się Origrin.
- Tak? zobaczymy jak będziesz się śmiał przy komendancie...
- Sram na waszego komendanta.
- Wkrótce zmienisz zdanie... - powiedział strażnik po czym usiadł i milczał przez cała drogę.

Gdy powóz dotarł na miejsce drzwi powozu otwarły się, a oczom Origrina okazały się wielkie stalowe drzwi które się powoli zamykały.

- No to witamy w więzieniu Jerome! - krzyczy jeden z strażników otwierających powóz.
Do powozu wchodzi niziołek ubrany w misiurkę i stalowy hełm. Podchodzi do Origrina i zakłada mu kajdanki na ręce i odpina go od łańcuchów.
- Nie próbuj żadnych sztuczek.
- O to się nie martw...
Gdy Niziołek odpiął wszystkie łańcuchy, wyprowadzał Origrina z powozu.
Origrin wyszedł z powozu i upadł na ziemie.
- Hej ty! wstawaj! - krzyczy jeden z strażników podchodząc do niego.
Nagle Origrin zerwał się z ziemi i uderzył głową strażnika w brzuch, i powalił go swoimi pięściami na ziemię.
Strażnicy bili na alarm a Origrin uciekał w stronę drzwi które były niemal zamknięte.
Za Origrinem biegli Strażnicy z zaklętymi pałkami elektryczności które po uderzeniu paraliżowały napastnika.
- Uda mi się! uda!
Origrin dobiega do drzwi lecz zamknęły się tuż przed jego nosem.
- Cholera! - Origrin uderza kajdankami o drzwi mając nadzieje że uda mu się je rozbić.
- Szybciej, szybciej! - krzyczy Origrin uderzając niemal całą siła o drzwi.
Gdy strażnicy byli już blisko Origrin odwrócił się i próbował walczyć z strażnikami.
Lecz strażnicy mieli przewagę liczebną i ogłuszyli Origrina swoją bronią bez większych problemów.
Origrin padł na ziemię nieprzytomny a strażnicy go podnieśli i nieśli go więzienia.

Ostatnio edytowany przez Michalius (2010-08-16 22:49:09)


Nadzieja umiera jako pierwsza.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.raiders-l2.pun.pl www.polishbanditcrew.pun.pl www.wwe4evers.pun.pl www.pokemoon.pun.pl www.zspgodzianow.pun.pl